"Ludzie potrzebują pomocy, a kiedy czegoś potrzebują, potrafią doskonale o to prosić. Ale z chwilą, kiedy dasz im to, czego chcą, odzywa się w nich duma. Nigdy ci nie podziękują. Uważają, że zarobili na to, co im dałaś, że to w pewnym sensie im się należy. Zatem ty, kiedy coś dajesz, musisz to robić, nie spodziewając się niczego w zamian, bo i tak nic nie dostaniesz."
Lorea Canales – Po prostu Marta
Tytuł: Po prostu Marta
Autor: Lorea Canales
Wydawnictwo: Kobiece
Gatunek: Literatura obyczajowa i Romans
Ilość stron: 265
Recenzja:
Wydawnictwo: Kobiece
Gatunek: Literatura obyczajowa i Romans
Ilość stron: 265
Recenzja:
Czy młoda dziewczyna, która traci ukochaną osobę może być jeszcze szczęśliwa? Czy właśnie tytułowa Marta może zaznać kiedyś spokoju i szczęścia po tym jak jej przybrana matka umiera? Jak każdemu wiadomo śmierć to najgorsze co może spotkać, a niektórzy mówią, że najlepsze ale nie będziemy teraz się bawić w aspekty postrzegania śmierci.
Każdy kiedyś stracił kogoś ważnego, na każdego przyjdzie kiedyś pora także nie jest to nic szokującego lecz Martę dobija fakt, że jej ojciec w chwili gdy jej matka najbardziej go potrzebowała (podczas swojej choroby) zostawia ją i wędruje do swojej kochanki. Patowa sytuacja lecz matka Marty doskonale wiedziała o romansie swojego męża i na łożu śmierci postanowiła się z nim zabawić i cały swój majątek przepisała swojej młodej przybranej córce nie zostawiając kompletnie nic dla męża.
Marta jest bardzo zabawową kobietą, chociaż słowo zabawowa chyba średnio pasuje. Marta od zawsze była wulgarna, miała problem z używkami i to nie chodzi wyłącznie o papierosy czy alkohol lecz nawet narkotykami. Wszystkich miała w nosie i traktowała z pogardą. Była bardzo rozpuszczona ponieważ zawsze dostawała to co sobie zażyczyła lecz wszystko co dobre szybko się kończy i traci ona osobę na której najbardziej jej zależało. Marta w spadku otrzymuje cały majątek oraz piękną wille.
Czy pieniądze i dobre nazwisko może zalepić dziurę jaka powstała po stracie? Oczywiście, że nie lecz Marta planuje coś co pogrąży jej okrutnego ojca i jej kochankę, a kochankę właśnie przede wszystkim ponieważ za wszystkie zła tego świata Marta obwinia właśnie ją.
Powiem szczerze, że po zapoznaniem się z opisem na kładce byłam raczej pozytywnie nastawiona lecz bez zbędnych rewelacji, a jak wyszło? Zacznijmy po kolei, książka jest określana obyczajówką tudzież romansem lecz jest to troszkę inny typ niż te, które czytałam do tej pory i raczej nie jest to minus, po prostu książka co rozdział serwuje nam albo retrospekcje różnych bohaterów albo teraźniejszość niektórych bohaterów i raczej nie są to gorące miłosne sceny, a bardziej odczucia bohaterów w różnych sytuacjach, które nie zawsze były przyjemne.
Początkowo bardzo trudno było mi się połapać, kto z kim, właśnie przez te skoki w fabule i bodajże dopiero w połowie książki zrozumiałam, kto jest kim i dla kogo. Osobiście nie mogę się odnaleźć w takich pozycjach bo bardzo muszę się skupiać lecz ostatecznie i tak wszystko rozumiem, może to przez to, że rozleniwiłam swój mózg od takiej literatury, która musi zmusić do myślenia.
Jak to jest z fabułą? Powiem szczerze, że liczyłam na jakieś "bum" wielki przekręt czy coś takiego, a na ścisłość nie dostałam za specjalnie nic, chociaż niektóre historie z przeszłości były bardzo ciekawe i miały coś w sobie, że zaintrygowało mnie i chciałabym poczytać więcej o niektórych bohaterach, którzy mieli w sumie dużą rolę w życiu Marty. Zbierając całą książkę do przysłowiowej "kupy" to nie jest ona wybitna, przykro mi to stwierdzić ale do tragicznych nie należy i nie męczyłam się przy jej czytaniu, a to już jest duży plus.
A co uważam o samych bohaterach? Tytułowa Marta bardzo mnie drażniła przez to jak bardzo była rozpieszczona, wulgarna i niestosowna w większości sytuacjach. Bardzo przeszkadzała mi jej osoba w tej książce i mimo, że jest główną bohaterką to o niebo wolałam inne postacie i bardziej zaciekawiłyby mnie losy właśnie innych, pobocznych osób, a nie narkomanki z napadami psychozy. Może teraz przesadzam z tą psychozą ale jej zachowanie nie należy do normalnych.
A co uważam o samych bohaterach? Tytułowa Marta bardzo mnie drażniła przez to jak bardzo była rozpieszczona, wulgarna i niestosowna w większości sytuacjach. Bardzo przeszkadzała mi jej osoba w tej książce i mimo, że jest główną bohaterką to o niebo wolałam inne postacie i bardziej zaciekawiłyby mnie losy właśnie innych, pobocznych osób, a nie narkomanki z napadami psychozy. Może teraz przesadzam z tą psychozą ale jej zachowanie nie należy do normalnych.
Podsumowując, czy warto czytać "Po prostu Marta"? I tak i nie, ponieważ każda książka ma swoje plusy i minusy, głównym minusem tutaj jest sama bohaterka lecz plusem zdecydowanie mogę powiedzieć, że są perypetie reszty bohaterów, które na prawdę są bardzo ciekawe, bo sama Marta nie wnosi nic do lektury. Dodatkowo jeśli nie przeszkadzają Wam skoki w rozdziałach z teraźniejszości w retrospekcje i odwrotnie to wydaje mi się, że tytuł może się Wam spodobać.
Ogólna ocena: 5/10 lecz ta piątka to z takim plusem.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Skoro minusem jest główna bohaterka, to sonie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMoże jeżeli będzie okazja to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZastanowię się:)
OdpowiedzUsuńOj to słabo, że główna bohaterka nie wiele wnosi do lektury. Pomyślę nad tym tytułem...
OdpowiedzUsuń