30 października 2017

[17] Świeżo po: "Strąceni" Gwen Hayes



"Chciał, żebym wiedziała, co tracę, nawet jeśli dał już do zrozumienia, że i tak tego nie dostanę. A ja byłam dość zepsuta, by mu na to pozwolić."
Gwen Hayes – Strąceni


Tytuł: Strąceni
Autor: Gwen Hayes
Wydawnictwo: Amber
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 320

Recenzja:
Po tygodniu ciszy przyszła pora na podzielenie się recenzją książki na, którą natknęłam się całkowicie przypadkiem. Zainteresowała mnie okładka (a mówi się, że książki nie ocenia się po okładce, ja często wybieram książki właśnie z tego powodu - nie jest to stała reguła ale jeśli szukam czegoś w czeluściach biblioteki często tak jest, niestety).
Książka tak jak większość książek, które czytam - tradycyjny styl pisania, jest kobieta i mężczyzna, którzy zostają połączeni uczuciem, a w tle są jakieś rewolucje państwowe, nadprzyrodzone zjawisko czy coś podobnego, nie mogło tego zabraknąć również w tej pozycji, a dokładnie "Strąceni".
Książka całkowicie schematyczna w dzisiejszych czasach, główną bohaterką jest młoda nastolatka, która jest szarą myszką, niewyróżniającą się z tłumu i po części jest samotniczką, a mowa tutaj o Thei - siedemnastoletniej dziewczynie, która wychowuje się bez matki lecz z ojcem, który zachowuje się jakby jej nie kochał. Ma dwie przyjaciółki i tak sielankowo biegnie przez życie lecz czym byłaby książka młodzieżowa gdyby nie pojawiłby się wątek "BAD BOYA", opis książki sugeruje, że mężczyzna na jawie ją odpycha, a w jej snach jest uosobieniem mężczyzny jakiego każda nastolatka chciałaby mieć, po zapoznaniu się z książką ten opis wydaje mi się lekko przesadzony, lecz pozostawię tutaj tylko to moje spostrzeżenie bez podawania szczegółów ponieważ musiałabym zbyt wiele Wam zdradzić, a nie chce wam odbierać zabawy w czytaniu.
Jak wcześniej wspomniałam pojawia się "niegrzeczny mężczyzna", a dokładnie Haden - nawiedza w snach Theię, a potem jakby nigdy nic pojawia się w szkole. Sny Thei są zazwyczaj przepełnione odrazą do otoczenia, masa kościotrupów i innych odrażających ghuli, a na piedestale Haden, przystojny mężczyzna, który zachowuje się tak czule w stosunku do dziewczyny, że aż mdli człowieka lecz to tylko sny. Gdy chłopak pojawia się w szkole zachowuje się dziwnie i odpychająco w stosunku do nastolatki co strasznie ją frustruje, do tego stopnia, że za wszelką cenę chce się zbliżyć do ukochanego. Czy jej się to uda? Pozostawiam to pytanie do Was.

Zbyt wiele nie jestem w stanie powiedzieć o tej książce, czytanie jej było lekko męczące, żeby nie zakolorować jej. Książka nie wybucha akcją, a jestem skłonna powiedzieć, że nie ma jej tam w ogóle. Masa niepotrzebnych opisów, które się pojawiają chyba tylko po to aby zapełnić czymś tą książkę w ramach odskoczni od średnio-ciekawych perypetiach bohaterów. Zazwyczaj pochłaniam młodzieżówki i zazwyczaj ta pierwsza część to kwestia dwóch dni aby ją przeczytać, a tu ponad tydzień ją męczyłam, często czytałam rozdział i dawałam sobie spokój ale ze względu na bloga i zapowiedź, że książka się pojawi postanowiłam ją zakończyć.
W skrócie: bohaterowie są średnio ciekawi, nawet Haden w roli "bad boya" ma tyle z BAD co ja - chyli średnio mu wychodzi. Zazwyczaj uwielbiam takich tajemniczych i nieznośnych bohaterów, a on był nudny. Pozwólcie, że głównej bohaterki nie skomentuje bo jest tak naprawdę nijaka i nie potrafię nic o niej powiedzieć.  Akcji nie ma za grosz, jakaś fabuła niskich lotów się pojawia i to wszystko. Na "lubimy czytać" widziałam, że jest kilka tomów tej książki lecz nie spotkałam się z innymi tomami w bibliotece także i może dobrze się składa. Zostawię tą książkę do Waszej oceny ponieważ moja jest niepochlebna i raczej nie pojawią się inne tomy tej serii. Wypruwanie sobie żył żeby ją przeczytać i potem skleić kilka niepochlebnych zdań, darujmy sobie po prostu.
A może wam się podobała ta pozycja i przesadzam ze swoją opinią? Albo popieracie mój punkt widzenia? Dajcie znać!

Ogólna ocena: 4/10

22 października 2017

[16] Świeżo po: "Dar Julii" Tahereh Mafi


"Jakie to dziwne, że dwoje przyjaciół może zmienić się w nierozłączną parę, potem w nienawidzących się, a w końcu obojętnych sobie ludzi. I to wszystko w ciągu jednego życia."
Tahereh Mafi – Dar Julii

Tytuł: Dar Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Moondrive
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 384

Recenzja:
"Dar Julii" to trzecia odsłona przygód młodej dziewczyny, która posiada ogromną moc czyhającą w zakamarkach jej ciała, a dokładnie potrafi zabić dotykiem oraz dodatkowo posiada nadzwyczajną siłę, która pozwala jej niszczyć betonowe lub metalowe mury. Zaskoczeni? A jednak Julia zaczyna zaskakiwać czytelników.
Moja poprzednia recenzja, a dokładnie "Sekret Julii" nie była zbytnio pochlebna lecz mimo wszystko postanowiłam dać szansę ostatniej części, żeby nie zostawiać tej trylogii bez zakończenia, mimo wielu negatywnych emocji stanęłam na wysokości zadania i autorka wyjątkowo też, a dokładnie: 

Bohaterowie, zmienili się diametralnie i to praktycznie każdy, a najbardziej widać przemianę w Julii i Adamie, niegdyś kochankowie w trzeciej części trylogii ledwo mogą przebywać w jednym pokoju, tym autorka zaskoczyła mnie okropnie, myślałam, że pójdzie w kierunku "Happy Endu" Julii&Adama lecz ku mojemu zaskoczeniu to się zmieniło i prawdę powiedziawszy to bardzo dobrze ponieważ postać Adama lekko mnie drażniła, był strasznym mazgajem ciągle wzdychającym "O Julio!" prawie jak Ana z "50 twarzy Greya". Z ciapy zmienił się kolokwialnie mówiąc w dupka, który nie zważa na słowa i mówi co mu ślina na język przyniesie, czytając jego wypowiedzi chciałam cisnąć książką przez okno ponieważ stał się jeszcze bardziej irytujący (o ile można być bardziej irytującą postacią).
Natomiast Julia jest żądna zemsty i władzy, początkowo mnie to zaskoczyło, że aż tak się zmieniła, ponieważ najczęściej bohaterki książek młodzieżowych stają się silniejsze ale nie dążą od razu do przejęcia władzy nad ludzkością, ciekawa odmiana mimo wszystko, nie aż tak schematyczna jak może się wydawać. Julia wreszcie staje się ludzka, a nie wystraszoną sierotką. Dodatkowo na jej horyzoncie pojawia się nowy obiekt zainteresowania, poznaliście go w poprzednich częściach - mogę tyle zdradzić, nic poza tym, ponieważ nie chce wam zniszczyć chęci do czytania i efektu zaskoczenia.
W skrócie mówiąc byłam usatysfakcjonowana zakończeniem chociaż potoczyło się bardzo szybko, przez prawie całą książkę nie działo się specjalnie nic co można nazwać akcją (wybuchy, pościgi, strzały) ale treść była przyjemna, czytało się ją szybko, a perypetia bohaterów były ciekawe.
Chociaż to o czym wspomniałam, że akcja jest może maksymalnie na 30 stronach książki i to na dodatek pod koniec, mogę uznać za minus, mogłoby się więcej dziać, a nie taka słodka sielanka lecz nie można mieć wszystkiego i zawsze się znajdzie coś co czytelnikowi nie będzie opowiadać. 


Na koniec mogę powiedzieć z ręką na sercu, że ta część jest o niebo lepsza niż poprzednia i będzie dla mnie wisienką na torcie, miłą i niewymagającą odskocznią.
Jeśli nie wymagacie od książki "Bóg wie czego", to pozycja jest dla was lecz niestety, żeby zrozumieć akcje musicie przelecieć przez "Dotyk Julii" i przeczołgać się przez "Sekret Julii" aby otrzymać miłe zakończenie.  Jeśli nie macie czego już czytać to dla samego zajęcia polecam te pozycje, książka miała swoje wzlot i upadki lecz nie należała do najgorszych jakie przeczytałam w życiu ale też nie jest to szczytowa pozycja, która musi być na waszej liście książek, które musicie przeczytać do końca życia.

Ogólna ocena: 7/10
 

16 października 2017

[15] Świeżo po: "Sekret Julii" Tahereh Mafi






"Nadzieja.
Jest jak kropla miodu, jak pole kwitnących tulipanów na wiosnę. Jak orzeźwiający deszcz, wyszeptana obietnica, bezchmurne niebo, idealny znak przestankowy na końcu zdania.
Jedyne, co mnie trzyma przy życiu.
"
Tahereh Mafi – Sekret Julii


Tytuł: Sekret Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Moondrive
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 437

Recenzja:
Witaj Julio po raz drugi, Twoja przygoda nie skończyła się na pierwszej części i nie skończy na drugiej. „Sekret Julii” czyli druga część serii „Dotyku Julii”, kolejne przygody i starcie ze złem jak to  zwykle bywa w książkach młodzieżowych.

Oczekiwałam po tej części znacznie więcej, a nawet nie jestem w stanie napisać recenzji bo kompletnie nie wiem o czym ją napisać, w porównaniu z pierwszą częścią „Dotyku Julii” druga wypada tragicznie, bez jakiejkolwiek ciekawej fabuły ale zacznijmy może od początku.
Kilka słów o głównej bohaterce, Julia jest dziewczyną która posiada potężną moc, potrafi zabijać ludzi swym dotykiem (dodatkowo ujawnia się jej druga umiejętność, której nie będę zdradzać). Jest ogromnym zagrożeniem dla ludzkości lecz mogą dotykać jej dwie osoby zapewne na całym globie, jedną osobę kocha, a drugą nienawidzi (oba te uczucia oczywiście się zmienią).

W książce dostrzegamy perypetie bohaterów w tajnej placówce dla ludzi z „Darem” , praktycznie cała książka rozgrywa się tam, od miłosnych zawirowań po bójki, walki i cierpienie, rzadko bohaterowie wychodzą z tej zamkniętej klatki (już sam ten opis może świadczyć jak słaba będzie ta książka). Niestety to nie koniec mojego złego zdania, bo muszę was uświadomić, że nie będzie to pochlebna recenzja jak zazwyczaj na moim blogu, staram się zawsze wyciągnąć coś ciekawego z każdej książki i jakoś ją polecić w tym aspekcie ale w tej naprawdę nie wiem co mogłabym polecić.
Opisy wewnętrzne bohaterki, jej liczne metafory są w dalszym ciągu tak nieznośne i nudzące, że przyłapałam się kilka razy, że po prostu omijałam kilka zdań bo mnie najzwyczajniej nudziły. Julia zmieniła się od pierwszej części książki i jak pod koniec właśnie pierwszej części była ludzka, tak w drugiej znów staje się antyspołeczna, mimo, że wewnątrz tak bardzo chcę być blisko ludzi to ciągle się izoluje i chce być sama. Ze swoim ukochanym ciągle prowokuje jakieś sytuacje, które ranią chłopca, żeby potem go przepraszać, IRYTUJĄCE NA MAKSA!
Nie wiem jaka okaże się trzecią część ale mam nadzieję, że coś się zmieni, bo po tej jestem tak zniesmaczona, że najchętniej wyrzuciłabym te książki przez okno.


Krótko mówiąc bo naprawdę nie mogę się rozwinąć, żeby mój wpis nie był przepełniony: goryczą, żalem, hejtem i nienawiścią; ta część serii to jedno wielkie dno, autorka chyba na siłę chciała pociągnąć historię ale widocznie zbłądziła i nie miała na nią pomysłu, może w kolejnej części się to zmieni bo na chwile obecną Julia jest irytującą, użalającą się dziewuchą, która sama nie wie czego chce. Skacze z kwiatka na kwiatek i to jest jedyne co może zaoferować nam ta część.
Dziękuje i nie polecam.


Ogólna ocena: 3/10

4 października 2017

[14] Świeżo po: "Dotyk Julii" Tahereh Mafi


"Prawda jest zazdrosną, porywczą kochanką, która nigdy nie śpi, oto, czego mu nie mówię. Nigdy nie będzie dobrze."
Tahereh Mafi – Dotyk Julii



Tytuł: Dotyk Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Moondrive
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 336

Recenzja:
Czy zastanawialiście się kiedyś jak będzie wyglądać wasze życie gdy wasz dotyk będzie zabijał ludzi? Wy nie możecie dotknąć, ani nikt nie może dotknąć Was? Mama nie może was przytulić, ukochana osoba pocałować, tata poklepać po ramieniu i pocieszyć? Jesteście skazani na życie w samotności przez odrzucenie ze strony innych osób, które są przerażone wizją przypadkowego dotyku, a co za tym idzie: śmierci. Jesteście szykanowani, obrzucani kamieniami, wyzywani i nie możecie nic z tym zrobić, Wasze człowieczeństwo nie może na to pozwolić mimo, że ludzie zachowują się w stosunku do Was jak potwory, chcecie ich uderzyć, oddać cierpieniem ale wiecie, że Wasz dotyk ich zabije.
Tak właśnie jest w przypadku Julii, głównej bohaterki książki. Poznajemy ją gdy od kilku lat spędza życie zamknięta w celi jakiegoś szpitala psychiatrycznego. Nikt jej nie odwiedza, rodzice ją opuścili w momencie gdy wezwali służby do zabrania jej z domu, nigdy jej nie odwiedzili. Zostawili ją na zapomnienie i śmierć w samotności. Straszna wizja i niewyobrażalna dla mnie.
O ile się nie mylę Julia została zamknięta przez spowodowanie całkowicie przez przypadek wypadku lecz bez zdradzania szczegółów, żeby nie psuć wam zabawy z czytaniem książki. Po latach samotności w jej celi pojawia się współwięzień i tak właśnie jej historia się zaczyna, nabiera rozpędu i z każdym rozdziałem Julia się zmienia i otwiera na innych, następuje w niej niesamowita zmiana. Od dziewczyny, która boi się rozmów z ludźmi do osoby, która lgnie do tego.
Julie spotyka wiele przygód i dobrych i złych, niestety zdarzy jej się nie raz, że będzie cierpieć ale wyjdzie z tego. Dla mnie jest super bohaterką i mam nadzieję, że w tej trylogii nie zastam spadku zainteresowania przez słabą fabułę, muszę przyznać to, że pierwsza część czyli "Dotyk Julii" jest niesamowitą książką, pochłonęłam ją w dwa wieczory. Każdy rozdział jest mega ciekawy, nie ma zbędnych przeciągnięć i tekstów do nabicia ilości słów czy stron.
Czasami mnie denerwowały tylko opisy wewnętrzne bohaterki, takie metafory, że nie mam pojęcia co autorka miała w głowie gdy to pisała albo co zażywała. Od jakiegoś "rozkruszenia duszy na milion kawałków" poprzez inne podobne, miałam chęć wam podać jakieś, które najbardziej mnie zaintrygowały ale tak szybko czytałam książkę, że nawet zapomniałam zaznaczyć sobie zakładką, jeśli autorka nie zmieniła sposobu pisania to w kolejnych dwóch częściach się to pojawi, także przy kolejnej recenzji będę mogła dodać przykładowe opisy przeżyć Julii, takie, które nie będą zdradzać za wiele szczegółów. 


Ogólnie to książka dostaje wysoką notę, bohaterowie są ciekawi, mają swój charakterek, styl pisania autorki jest ciekawy, bez zbędnych opisów i przeciągnięć. Do tego ta piękna okładka, urzekła mnie, chociaż jak widziałam odnowioną to również jest niesamowita.
POLECAM GORĄCO! 



Ogólna ocena: 8/10

2 października 2017

[13] Świeżo po: "Tysiąc pięter" Katherine McGEE




"Za niespełna trzy minuty dziewczyna miała uderzyć o bezlitosny beton East Avenue. Ale w tej chwili – z włosami łopoczącymi na wietrze niczym chorągiew, w opinającej ciało jedwabnej sukience oraz z jasnoczerwonymi ustami zastygłymi w idealnie okrągłym okrzyku przerażenia – wyglądała piękniej niż kiedykolwiek."
Katharine McGee – Tysiąc pięter



Tytuł: Tysiąc Pięter
Autor: Katherine McGEE
Wydawnictwo: Moondrive
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Ilość stron: 416

Recenzja:
Czy wyobrażaliście sobie jak będzie wyglądał świat za sto lat? Może będziemy mieszkać w ogromnym wieżowcu na tysiąc pięter w którym jest wszystko, a czym wyżej każdy mieszka tym jest bogatszy? Tak właśnie wygląda świat w książce Katherine McGEE, mamy rok 2118, cały świat jest skomputeryzowany, ludzie poruszają się wznoszącymi się nad ziemią pojazdami, mają specjalne soczewki za pomocą, których mogą się kontaktować poprzez media społecznościowe oraz zarządzać swoim domem. Świat jest skomputeryzowany do tego stopnia, że ludzie mogą wybierać jakie geny ma odziedziczyć ich nienarodzone dziecko, jak ma wyglądać i jakie ma mieć słabości. Szalona wizja według mnie ale zapewne za setki lat również tak będzie w naszym przypadku, może my już tego nie dożyjemy ale społeczeństwo na pewno dojdzie do takiego momentu, że komputer będzie wszystkim co napędza społeczeństwo.
W książce poznajemy kilku bohaterów którzy mają swoje oddzielne historie w postaci rozdziałów m.in.: Avery, Leda, Rylin, Eris i Watt. Początkowo obawiałam się, ze będzie tego za dużo i będzie zbyt chaotycznie lecz miło się przekonałam, że losy bohaterów w jakimś mniejszym lub większym stopniu się zazębiają. Chwilowo miałam wizję zrobienia dla Was coś w stylu diagramu gdzie zamieściłabym relacje jakie łączą bohaterów lecz stwierdziłam, że mógłby to być spojler.  Pochłaniałam każdą kartkę i cieszyłam się każdym napisanym słowem, a sam koniec zaskoczył mnie do tego stopnia, że wyglądałam jak ta emotka: ":-o" . 

Krótko mówiąc jedna z lepszych pozycji jakie przeczytałam ostatnimi czasy, lekka i przyjemna mimo, że ukazuje ważne dla społeczeństwa problemy, niektóre rzadkie to przyznam lecz nie będę ich zdradzać bo to jest właśnie ten czar książki. Polecam każdej osobie do zapoznania się z pozycją, na pewno znajdziecie swoją ulubioną postać, której opowieść pogna Was do przodu, a może tak jak mnie spodobają Wam się wszystkie historie i sami zaczniecie polecać tą książkę? Dajcie znać w komentarzu czy potwierdzacie moją opinie czy jednak nie.

Ogólna ocena: 8/10