Tytuł: Fallen Crest. Rodzina
Autor: Tijan Meyer
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Ilość stron: 360
Recenzja: (Mogą pojawić się spojlery z tomu pierwszego)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Ilość stron: 360
Recenzja: (Mogą pojawić się spojlery z tomu pierwszego)
Dawno temu, za górami i lasami na moim blogu pojawiła się recenzja książki autorstwa Tijan Meyer "Fallen Crest. Akademia" , którą przeczytać możecie po kliknięciu w nazwę (przekieruje Was bezpośrednio do recenzji na moim blogu). Tak jak obiecywałam już przy recenzji tomu pierwszego, tak dzisiaj na moim blogu zawita recenzja tomu drugiego czyli "Fallen Crest. Rodzina" , jaka będzie tym razem moja recenzja? Czy książka od ostatniego razu się poprawiła? Czy tom drugi przyniesie nam nowe tajemnice?
Przypomnijmy, główną bohaterką jest Sam, która wraz z matką przeprowadza się do jej nowego partnera i jego synów: Logana oraz Masona. Tak jak wspominałam w poprzedniej recenzji, książka raczej jest przewidywalną pozycją i niestety można było się domyślić, że Sam i Mason to nie tylko "przyszłe przybrane rodzeństwo" i między nimi pojawi się uczucie (mimo, że bardzo chciałam to przed Wami ukryć w poprzednim tomie).
Pierwszy tom to raczej tom o ukrywaniu związku Sam i Masona oraz sielankowe życie imprezowiczów, lecz koniec książki zaskakuje i cały sekret pary wychodzi na jaw. Matka Sam nie popiera tej sytuacji, postanawia odizolować od siebie Samanthe oraz Masona lecz jej próby raczej za każdym razem zawodzą i para łamie ciągłe zakazy. Matka jest zrozpaczona i postanawia wyrzucić obu synów swojego partnera (mimo, że to jego synowie to mężczyzna zgadza się na taki krok). Sam ma przesiadywać w domu i nie spotykać się ze swoim chłopakiem. Matka w pewnym momencie zastrasza swoją córkę, że zrobi coś co może zniszczyć życie jej ukochanemu jeśli będzie się z nim spotykać.
Pierwszy tom to raczej tom o ukrywaniu związku Sam i Masona oraz sielankowe życie imprezowiczów, lecz koniec książki zaskakuje i cały sekret pary wychodzi na jaw. Matka Sam nie popiera tej sytuacji, postanawia odizolować od siebie Samanthe oraz Masona lecz jej próby raczej za każdym razem zawodzą i para łamie ciągłe zakazy. Matka jest zrozpaczona i postanawia wyrzucić obu synów swojego partnera (mimo, że to jego synowie to mężczyzna zgadza się na taki krok). Sam ma przesiadywać w domu i nie spotykać się ze swoim chłopakiem. Matka w pewnym momencie zastrasza swoją córkę, że zrobi coś co może zniszczyć życie jej ukochanemu jeśli będzie się z nim spotykać.
Poza rozłąką kochanków w tym tomie znajdziemy również, ogromną tajemnicę z przeszłości Sam i jej matki Analise. Tajemnica bardzo szokującą i druzgoczącą, w pewnym momencie gdy dowiadujemy się całej prawdy możemy poczuć odrazę do Analise. Ten tom nie jest już usłany sielanką jak poprzedni i główna bohaterka ma ze wszystkim pod górkę, nawet w szkole - nie ma żadnych przyjaciół bo wszyscy ją zdradzili. Była szykanowana tylko dlatego, że związała się z Masonem. W pewnym sensie podziwiam ją, że to wytrzymała i dźwigała to pasmo nieszczęść.
Powiem tak, długo zastanawiałam się nad powrotem do tej serii, ale ostatecznie stwierdziłam, że dam jej szansę bo przecież tom pierwszy nie był taki zły. Początkowo miałam problem z przypomnieniem sobie akcji z poprzedniego tomu, miałam problem z identyfikacją bohaterów bo jednak od lutego przeczytałam sporo innych książek i po prostu wszystko inne ulatuje z czasem, ostatecznie po kilku rozdziałach zaczęłam ogarniać już wszystko, ale czy ta książka mi się podobała?
Tom pierwszy, był dla mnie średniakiem. Nie była to wyrafinowana literatura, była przewidywalna i po prostu ze średniej półki. Ten tom miał dla mnie kilka absurdów, głównie z wyrzuceniem synów z ich własnego domu, a pozostawienie w nim Sam. Może to nie jest absurd bo takie rzeczy mogą się pojawić lecz dla mnie to była dziwna sytuacja, niezaprzeczalnie. Nie mogłam zrozumieć jak ojciec Logana i Masona może być tak głupi i bezduszny dla synów.
Kolejną sytuacją, która nie podobała mi się w książce to to, że Logan z Masonem codziennie organizowali imprezy, nawet na wygnaniu, gdy mieszkali u swojego przyjaciela. Dla mnie to dosyć dziwne zjawisko, bo rozumiem chociaż raz na tydzień coś zorganizować lecz nie każdego dnia.
Może stwierdzicie, że się czepiam i zapewne macie rację. Co mogę powiedzieć zatem na plus tej książki? Podobała mi się głównie ta sprawa z przeszłości o której nie mogę Wam powiedzieć, było to dla mnie zaskakujące i w sumie zawsze to jakaś odskocznia od ciągłych zbliżeń bohaterów i dramatów życiowych.
W tomie pierwszym mówiłam, że bohaterowie mnie nie zaskakują niczym, to zdanie pozostaje do tej pory. Po prostu dla mnie oni nie mają, żadnego zdania, są tacy bezbarwni. Nie posiadają tego pazura, mimo, że podziwiam Sam za to ile przeżyła bo serio nie miała łatwego życia to uważam ją za szarą i nijaką, tak jak braci Kade'ów.
Podsumowując, książka w dalszym ciągu nie zachwyca lecz można spokojnie ją przeczytać i nie umrzecie z nudów. Znośna na kilka wieczorów i szybko się czyta. Zdecydowanie jest to niewykorzystany potencjał lecz tragedii nie ma. Nie jest to obowiązkowa pozycja.
Ogólna ocena: 6/10
Raczej nie ciagnie mnie do tej serii. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI takie książki są potrzebne :) ale biorąc pod uwagę Twoją recenzję, raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, zwłaszcza że wyczuwam podobieństwo z trylogią Estelle Mascame.
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część i mnie nie zachwyciła, dlatego na razie odpuściłam.:-)
OdpowiedzUsuńHmm, niektóre wątki w fabule faktycznie wydają się intrygujące, ale to książka/seria raczej nie dla mnie. Ale nie mówię nie.... może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu bardzo chciałam przeczytać, jak widać nie ma zbytnio po co. Średniawka z plusem mnie nie satysfakcjonuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja akurat tej serii nie czytałam i chyba po twojej recenzji, jakoś niezbyt mi się chce za nią zabierać, ale zobaczymy, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam