28 lipca 2018

[59] Świeżo po: "Angelfall. Penryn i Kres Dni" Susan Ee


"Wszyscy rozumieliśmy, na co się piszemy, nawet jeśli nie mieliśmy wielkich szans na przeżycie. Ale spodziewać się śmierci to jedno, a stanąć z nią twarzą w twarz to zupełnie co innego."
Susan Ee – Angelfall. Penryn i kres dni

Tytuł: Angelfall. Penryn i Kres Dni
Autor: Susan Ee
Wydawnictwo: Filia
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 368


Piosenka do recenzji.


Recenzja: (MOŻLIWE SPOJLERY!)
Apokalipsa prędzej czy później nadejdzie, zjadą się czarty i stwory, które zniszczą świat, a Aniołowie muszą ich powstrzymać, a co jeśli ta apokalipsa jest upozorowana? Co jeśli to wszystko jedno wielkie kłamstwo? Czy Anioły uwierzą "Córze człowieczej" i postawią się ich nawiedzonemu przywódcy? Jeśli ktoś nie czytał dwóch poprzednich tomów to zapraszam do zapoznanie się z recenzjami na moim blogu (zdecydowanie warto poznać tą serię), dodatkowo chodziłam ostrzec osoby, które po raz pierwszy trafią na mojego bloga, żeby nie czytały tej recenzji, a lepiej zapoznały się z dwoma poprzednimi ponieważ pojawią się spojlery dotyczące dwóch poprzednich tomów. 

 Pewnie zastanawiacie jak się zapowiada ten tom, już ostatni (co z bólem serca mówię)? Czy Raffe w końcu zdobędzie swoje śnieżnobiałe skrzydła? Czy już do końca swoich dni będzie skazany na demonie skrzydła? Ale może zacznijmy od początku.

Tom drugi kończy się kolejnym starciem w kolejnym już gnieździe Aniołów, (przypominam, pierwsze gniazdo zostało zniszczone na końcu tomu pierwszego), dodatkowo Raffe dowiaduje się, że jego córa człowiecza czyli Penryn nie zginęła, a ma się całkiem dobrze i oboje walczą w gnieździe łącząc swoje siły aby bezpiecznie się wydostać i przygotować do ostatecznego starcia z Urielem i jego świtą.

Raffe nadal nie posiada swoich skrzydeł na własność lecz odzyskał je od nieuczciwego Anioła Beliala, przez wszystkie trzy tomy Anioł walczy aby jego skrzydła były tam gdzie mają być, zapewne jesteście ciekawi jak potoczą się te losy, lecz nie dam Wam tej satysfakcji, musicie sami się dowiedzieć ponieważ w tej kwestii autorka może Was nieznacznie zaskoczyć przebiegiem fabuły i akcji pod koniec tomu trzeciego. 

Tak jak się zapowiadało już od tomu drugiego: Uriel chce zostać Posłańcem Aniołów, a kim jest Posłaniec? Już Wam tłumaczę, Posłaniec jest kimś w rodzaju łącznika Aniołów z Bogiem, tylko on dostaje rozkazy od Boga i tylko on Go widzi i ma z nim kontakt, przez co może Wydawać wszystkim Aniołom polecenia, jak można się domyślić Anioł nie musi grać fair i może zmyślać wszystko twierdząc, że taką informację zesłał mu Bóg. Właśnie takim Posłańcem chce zostać Uriel, przez co Raffe nie może do tego dopuścić, nawet jeśli ma skrzydła Demona, musi zadziałać w tej sytuacji ponieważ wybór Uriela na Posłańca łączy się z tym, że Ziemia i ludzkość przestanie istnieć. Dlatego zapowiada się poważna wojna domowa między Aniołami o to, kto zostanie Posłańcem. Poza kandydaturą Raffego oraz Uriela jest jeszcze Michał, który nie jest zainteresowany i nawet nie pojawia się podczas głosowania. 

Jak potoczą się losy Anioła Raffego? Jaki będzie w tym udział Penryn? Czy uda im się ocalić ludzkość i Anioły? Będzie szczęśliwe zakończenie? Czy może ktoś będzie miał złamane serce? 

Tak bardzo chciałabym Wam napisać więcej, lecz już się powstrzymuję i więcej nie spoleruję, bo jest to pozycja, która jest warta aby poświęcić na nią kilka dni. Przysiąść na leżaku i się zrelaksować. 

Czy ta część jest równie dobra co dwie poprzednie? Zdecydowanie tak, chociaż czasami zdarzyły się nudne momenty i takie lekkie zapychacze, ale jestem tak zafascynowana tą książką, że równie mocno mnie wciągnęła przy ponownym czytaniu co za pierwszym razem do tego stopnia że nie zwracałam uwagi na lekki spadek akcji czy też fabularny. Dostajemy od autorki porządną serię, która czasami jest jak przejażdżka Rollercoasterem są wzloty i upadki, lecz mnie to pochłania.

Bohaterowie tak jak byli są w dalszym czasie uroczy i mają ten błysk w sobie, że gdybym była w ich świecie skoczyłabym za nimi w ogień i jeszcze dalej, dawno nie spotkałam się z tak charyzmatycznymi postaciami jak Raffe i Penryn. Dodatkowo ich subtelny wątek zauroczenia, który przez kodeks Aniołów nigdy nie będzie miał bytu dodaje takiego ognia. Coś ich ciągle do siebie ciągnie lecz ich rasy nie mogą być razem, lecz zawsze znajdzie się jakiś sposób jak to się mówi.

Nie ma tutaj do przesady jakiś przemyśleń bohaterów, po prostu działają i za to mi się bardzo podobają. Można poczuć ich waleczność na własnej skórze.

Chciałabym Wam tak ciągle słodzić ale nie ma sensu ciągle pisać pozytywów, a jako, że negatywów DLA MNIE nie ma, zostawiam Was z całą serią Agnelfall, do przeczytania. Koniecznie to zróbcie, a nie pożałujecie, gwarantuje Wam! Wszystkie książki dostały u mnie dziesiątki także musi to coś znaczyć bo zazwyczaj jestem marudną babą jeśli chodzi o czytanie książek.

Ogólna ocena: 10/10

6 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej serii, ale wydaję się być całkiem ciekawa i w moim guście. Jeśli będę miała możliwość, chętnie po nią sięgnę♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Seria do mnie nie przemawia. W ogóle wątek aniołów w jakiejkolwiek formie wydaje mi się kiczowaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mój gatunek, póki co nie ciągnie mnie do fantastyki. Ale jak coś się zmieni, to będę pamiętać, że polecasz tę książkę (serię).
    biblioteczkamoni.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie moje klimaty niestety :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej serii ale skoro tak wysoka ocena, to będę ja miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń