"Nawet w przypadku istot nieśmiertelnych w życiu nie było dość czasu, by marnować go na nienawiść."
Sarah J. Maas – Dwór skrzydeł i zguby
Tytuł: Dwór skrzydeł i zguby
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Gatunek: Litera młodzieżowa, Fantastyka
Ilość stron: 848
Recenzja:
Wydawnictwo: Uroboros
Gatunek: Litera młodzieżowa, Fantastyka
Ilość stron: 848
Recenzja:
Jak wspominałam ostatnio przyszła pora zmierzyć się z tomem trzecim "Dworów". Czy był to przyjemny pojedynek? Jak potoczyły się losy bohaterów? O tym już za momencik, chcę tylko ostrzec czytelników o możliwości spojlerów w recenzji, które mimo wszystko są nieuniknione.
Byłam zachwycona częścią drugą, a mowa tutaj o "Dworze Mgieł i furii" (link z przekierowaniem do mojej recenzji drugiego tomu znajdziecie po kliknięciu w nazwę książki.). Czy w tej będzie podobnie? Książkę przeczytałam raptem godzinę przed rozpoczęciem pisania recenzji czyli jest całkowicie na świeżo, targają mną emocje i wszelkie uczucia. Wydaje mi się, że ta recenzja może być całkowicie emocjonalna, a rzadko to się zdarza.
Zacznijmy od początku, tom drugi zakończył się spektakularnie, Feyra wraz ze swoimi przyjaciółmi i towarzyszem wpadają w pułapkę króla Hybernii, muszą rozegrać śmiercionośną grę. Feyra postanawia się poświęcić dla dobra ogółu i udaje przed Tamlinem (który zdradził wszystkich i zawarł traktat z Królem Hybernii w zamian za to, ze jego ukochana Feyra do niego wróci na dwór.), że Książe Nocy wtargnął do jej umysłu i dlatego go opuściła. Kłamstwo przychodzi jej niesamowicie naturalnie - Feyra wraca na Dwór Wiosny natomiast jej przyjaciele z Dworu Nocy do swojego tajemniczego miejsca. Feyra Wyzwolicielka trafia do kurnika, a ona jest tam lisem. Zaczyna się seria intryg, które mają za zadanie zniszczyć od środka Dwór Wiosny.
Gdy sytuacja na Dworze wiosny jest na tyle napięta, że dworzanie są w stanie zostawić Tamlina Feyra wraz z Lucienem, który niespodziewanie pomaga jej - uciekają z Dworu Wiosny wprost do Dworu Nocy, oczywiście nie obyło się bez problemów w ich przeprawie lecz szczęśliwie się udało.
Rhysand wraz ze swoją towarzyszką planują atak na Króla Hybernii i śmiercionośny Kocioł, którego chcieli się już pozbyć w drugiej części tomu - niestety bezskutecznie.
Ich zadanie nie należy do łatwych, muszą znaleźć tyle sił aby dać radę wojsku króla, a mogę Wam gwarantować, że to nie lada wyczyn. Praktycznie wszyscy książęta mają problem z jakiegoś dawnego wydarzenia do Księcia Dworu Nocy - głównie przez wydarzenia spod Góry. Sytuacja pokoju jest niesamowicie skomplikowana, nienawiść, intrygi.
Po wielu trudach i naradach książąt, sojusz wreszcie zostaje zawarty. Rhys posiada niewielką szansę, żeby wygrać ten pojedynek, pozostaje tylko kwestia Kotła, jak go zniszczyć?
Poza tymi bohaterami, którymi wymieniłam w tej części dużą rolę odgrywają siostry Feyry, gdyby nie one to ta historia miałaby bardzo zły koniec. Wiele barw dzięki nim trafiło na strony książki, mimo że były ona całkowicie odmienne od naszej głównej bohaterki to szczerze nie da się ich nie lubić. W tej części poznajemy wiele fantastycznych postaci i całkowicie nowych dla nas. Każdy znajdzie coś ciekawego. Muszę przyznać pokłon autorce za to, że tak umiejętnie kreuje każdą postać, nie są takie liniowe, mają swój smaczek, który odróżnia ich od innych.
Postacie są fantastyczne, fabuła mnie zmiotła na amen i pochłonęła, że nadal trzymam się szponami, żeby nie zmywać się z tego świata, czy coś było złego w tej książce? Dla mnie nic, może czasami narady po raz setny były nużące ale zawsze działo się coś ciekawego. Zdecydowanie ta część nie należy do nudnych, bawiłam się czytając ją fantastycznie niestety na pierwszym miejscu zostanie i tak tom drugi serii, a zaraz za nią ta część.
Podsumowując, jest to fantastyczna i oryginalna historia, która da czytelnikowi wiele godzin, które spędzi w zachwycie. Bogata kreacja postaci, nietuzinkowe charaktery i ten fantastyczny świat, który aż woła czytelnika, żeby się zagłębił w niego i popadł w szał jak ja teraz, że to już koniec przygód naszej wybuchowej pary. Teraz tylko czekam na kolejną część, oby nie była to wymuszona część, napisana tylko po to aby zarobić pieniądze. Oby była na równie wysokim poziomie co wszystkie trzy pozostałe części.
Podczas pisania recenzji jak i często podczas czytania książki słuchałam TEJ piosenki. Bardzo mi się kojarzy z Dworem Nocy i historią jaka się odbywa w tej części serii.
Byłam zachwycona częścią drugą, a mowa tutaj o "Dworze Mgieł i furii" (link z przekierowaniem do mojej recenzji drugiego tomu znajdziecie po kliknięciu w nazwę książki.). Czy w tej będzie podobnie? Książkę przeczytałam raptem godzinę przed rozpoczęciem pisania recenzji czyli jest całkowicie na świeżo, targają mną emocje i wszelkie uczucia. Wydaje mi się, że ta recenzja może być całkowicie emocjonalna, a rzadko to się zdarza.
Zacznijmy od początku, tom drugi zakończył się spektakularnie, Feyra wraz ze swoimi przyjaciółmi i towarzyszem wpadają w pułapkę króla Hybernii, muszą rozegrać śmiercionośną grę. Feyra postanawia się poświęcić dla dobra ogółu i udaje przed Tamlinem (który zdradził wszystkich i zawarł traktat z Królem Hybernii w zamian za to, ze jego ukochana Feyra do niego wróci na dwór.), że Książe Nocy wtargnął do jej umysłu i dlatego go opuściła. Kłamstwo przychodzi jej niesamowicie naturalnie - Feyra wraca na Dwór Wiosny natomiast jej przyjaciele z Dworu Nocy do swojego tajemniczego miejsca. Feyra Wyzwolicielka trafia do kurnika, a ona jest tam lisem. Zaczyna się seria intryg, które mają za zadanie zniszczyć od środka Dwór Wiosny.
Gdy sytuacja na Dworze wiosny jest na tyle napięta, że dworzanie są w stanie zostawić Tamlina Feyra wraz z Lucienem, który niespodziewanie pomaga jej - uciekają z Dworu Wiosny wprost do Dworu Nocy, oczywiście nie obyło się bez problemów w ich przeprawie lecz szczęśliwie się udało.
Rhysand wraz ze swoją towarzyszką planują atak na Króla Hybernii i śmiercionośny Kocioł, którego chcieli się już pozbyć w drugiej części tomu - niestety bezskutecznie.
Ich zadanie nie należy do łatwych, muszą znaleźć tyle sił aby dać radę wojsku króla, a mogę Wam gwarantować, że to nie lada wyczyn. Praktycznie wszyscy książęta mają problem z jakiegoś dawnego wydarzenia do Księcia Dworu Nocy - głównie przez wydarzenia spod Góry. Sytuacja pokoju jest niesamowicie skomplikowana, nienawiść, intrygi.
Czy uda się związać sojusz, który pozwoli wygrać im bitwę z Królem Hybernii?
Po wielu trudach i naradach książąt, sojusz wreszcie zostaje zawarty. Rhys posiada niewielką szansę, żeby wygrać ten pojedynek, pozostaje tylko kwestia Kotła, jak go zniszczyć?
Czy Feyra zniszczy kocioł i powstrzyma niszczycielskiego Króla?
Tak wiele chciałabym tutaj napisać, tak wiele szczegółów mam w głowie lecz nie będę tego zdradzać, jeśli ktoś będzie chciał przeczytać tą książkę. Mam taki chaos w głowie, że pierwszy raz nie wiem co mogłabym Wam zdradzić, czym się podzielić. Dawno książka nie namąciła mi tak bardzo w głowie i raczej z ręką na sercu mogę stwierdzić, że to jest pozytywne uczucie. Książka doprowadziła mnie do takiego stanu, że nie jestem pewna czy przez pewien czas sięgnę po coś, jest mi niesamowicie smutno na sercu, że będę musiała czekać jeszcze długo na kolejną część, która ostatnio została oficjalnie zapowiedziana i okładka już jest w wersji Angielskiej i Amerykańskiej, teraz tylko czekać na polską premierę i od razu gwarantuje Wam, że ta książka na milion procent pojawi się na moim blogu bo innego wyjścia nie widzę.
Wracając do tego tomu co o nim sądzę? Książka wydaje mi się fantastyczna, nic mi w niej nie brakuje. Niesamowicie bałam się zakończenia i mogę się przyznać bez bicia, ze na końcowych rozdziałach bitwy płakałam jak bóbr, myślałam, że ta opowieść potoczy się zdecydowanie inaczej i pękłoby mi serce, może to złe zakończenie byłoby bardziej spektakularne ale mimo wszystko ciesze się, że autorka zakończyła w taki sposób jaki jest. Dziękuje jej z całego serca.
Jedynie co mnie zezłościło jeśli mam być szczera to postać Tamlina, może nie zezłościła co było mi go szczerze szkoda. Autorka z postaci pozytywnej nagle zrobiła z niego "tego złego". Było mi go autentycznie szkoda w trzeciej części, szkoda że nie potoczył się dla niego los jakoś inaczej. Mógł dostać swoje pozytywne zakończenie, a niestety został całkowicie sam.
Co do Rhysa jak w tomie drugim jego charyzma mnie powalała i już chciałam, żeby się pojawił na stronie, tak w trzeciej części jakby się już tak nie wyróżniał. Stał się taki nijaki w porównaniu z wcześniejszą częścią książki, nie mówię, że straciłam do niego sympatię ponieważ to nie prawda, jest on moją ulubioną postacią ale stracił ten ogień, który w nim był. Za to Feyra co mogę o niej powiedzieć? Niektóre jej decyzje były nieprzemyślane i bardzo dziecinne ale na przestrzeni tych wszystkich tomów nie straciła mojej sympatii. Czasami chciałam ją zlać pasem ale i tak ją lubię. Może trochę przypomina mi siebie.
Wracając do tego tomu co o nim sądzę? Książka wydaje mi się fantastyczna, nic mi w niej nie brakuje. Niesamowicie bałam się zakończenia i mogę się przyznać bez bicia, ze na końcowych rozdziałach bitwy płakałam jak bóbr, myślałam, że ta opowieść potoczy się zdecydowanie inaczej i pękłoby mi serce, może to złe zakończenie byłoby bardziej spektakularne ale mimo wszystko ciesze się, że autorka zakończyła w taki sposób jaki jest. Dziękuje jej z całego serca.
Jedynie co mnie zezłościło jeśli mam być szczera to postać Tamlina, może nie zezłościła co było mi go szczerze szkoda. Autorka z postaci pozytywnej nagle zrobiła z niego "tego złego". Było mi go autentycznie szkoda w trzeciej części, szkoda że nie potoczył się dla niego los jakoś inaczej. Mógł dostać swoje pozytywne zakończenie, a niestety został całkowicie sam.
Co do Rhysa jak w tomie drugim jego charyzma mnie powalała i już chciałam, żeby się pojawił na stronie, tak w trzeciej części jakby się już tak nie wyróżniał. Stał się taki nijaki w porównaniu z wcześniejszą częścią książki, nie mówię, że straciłam do niego sympatię ponieważ to nie prawda, jest on moją ulubioną postacią ale stracił ten ogień, który w nim był. Za to Feyra co mogę o niej powiedzieć? Niektóre jej decyzje były nieprzemyślane i bardzo dziecinne ale na przestrzeni tych wszystkich tomów nie straciła mojej sympatii. Czasami chciałam ją zlać pasem ale i tak ją lubię. Może trochę przypomina mi siebie.
Poza tymi bohaterami, którymi wymieniłam w tej części dużą rolę odgrywają siostry Feyry, gdyby nie one to ta historia miałaby bardzo zły koniec. Wiele barw dzięki nim trafiło na strony książki, mimo że były ona całkowicie odmienne od naszej głównej bohaterki to szczerze nie da się ich nie lubić. W tej części poznajemy wiele fantastycznych postaci i całkowicie nowych dla nas. Każdy znajdzie coś ciekawego. Muszę przyznać pokłon autorce za to, że tak umiejętnie kreuje każdą postać, nie są takie liniowe, mają swój smaczek, który odróżnia ich od innych.
Postacie są fantastyczne, fabuła mnie zmiotła na amen i pochłonęła, że nadal trzymam się szponami, żeby nie zmywać się z tego świata, czy coś było złego w tej książce? Dla mnie nic, może czasami narady po raz setny były nużące ale zawsze działo się coś ciekawego. Zdecydowanie ta część nie należy do nudnych, bawiłam się czytając ją fantastycznie niestety na pierwszym miejscu zostanie i tak tom drugi serii, a zaraz za nią ta część.
Podsumowując, jest to fantastyczna i oryginalna historia, która da czytelnikowi wiele godzin, które spędzi w zachwycie. Bogata kreacja postaci, nietuzinkowe charaktery i ten fantastyczny świat, który aż woła czytelnika, żeby się zagłębił w niego i popadł w szał jak ja teraz, że to już koniec przygód naszej wybuchowej pary. Teraz tylko czekam na kolejną część, oby nie była to wymuszona część, napisana tylko po to aby zarobić pieniądze. Oby była na równie wysokim poziomie co wszystkie trzy pozostałe części.
A teraz jeśli ktoś jeszcze nie czytał tych książek niech leci i to nadrobi!
Ogólna ocena: 9/10
Ogólna ocena: 9/10
Podczas pisania recenzji jak i często podczas czytania książki słuchałam TEJ piosenki. Bardzo mi się kojarzy z Dworem Nocy i historią jaka się odbywa w tej części serii.
Ciekawi mnie ta seria, jednak nie mam kiedy się za nią zabrać...
OdpowiedzUsuńJa próbowałam z pierwszym tomem, odłożyłam po 10 str, planuję drugie podejście, bo kocham Szklany tron i chcę mieć porównanie xD Ale nie nastawiam się na wiele :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, mimo różnych megapozytywnych opinii, nie mam ochoty sięgać po tę serię. Po pierwsze to nie mój gatunek, a po drugie przerażają mnie gabaryty ;)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię tej serii. Pierwszy tom mnie niesamowicie wymęczył! Beznadziejnie rozplanowana, nudna fabuła, schematyczni bohaterowie, tragicznie głupi wątek miłosny - nie rozumiem absolutnie fenomenu tej serii!
OdpowiedzUsuńjuż czytałam całą serię, więc nie bojąc się spojlerów zapoznałam się z Twoimi odczuciami. szkoda Tamlina, w sensie jego pozytywów z pierwszej części, ale ktoś musiał zmienić strony i okazać się tragiczną postacią :D uwielbiam Dwory, szczególnie za to, w jaki sposób autorka pokazała intymne chwile między bohaterami - pięknie, zmysłowo. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa razie zaopatrzyłam się w pierwszą część. Mam nadzieję, że i mi ta seria się spodoba, bo mam wobec niej duże oczekiwania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Kocham.; Po prostu kocham! :D Tyle w temacie :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Dla mnie tom trzeci był pewnym rozczarowaniem właśnie ze względu na Rhysa, po prostu zabrakło mi go, a jak już był to czułam się jakbym brała kąpiel w lukrze! Tak jak Szklany tron uważam za cykl równy, w miarę konsekwentny, tak jak dla mnie w Dworach jeden tom mnie oszołomił i był to tom środkowy, a pozostałe pozostawiły większy w przypadku pierwszego i mniejszy w przypadku tomu trzeciego, niedosyt. Co nie zmienia faktu, książki pochłonęłam, w ogóle nie było czuć tego jak wielkie to są tomiszcza, tak pochłania fabuła. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!