"Nie będziesz chorował mojej mamusi, fajfusie! — wydarł się Gavin, najpierw
wskazując swoje oczy, a potem wytykając dwa palce w stronę Cartera, podobnie jak wcześniej
Liz."
Tara Sivec – Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości
Tytuł: Pokusy i Łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości.
Autor: Tara Sivec
Wydawnictwo: Helion
Gatunek: Litera obyczajowa i romans.
Ilość stron: 366
Recenzja:
Wydawnictwo: Helion
Gatunek: Litera obyczajowa i romans.
Ilość stron: 366
Recenzja:
Witam Was bardzo serdecznie po dosyć długiej przerwie w pisaniu recenzji, niestety na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, ze miałam ogrom nauki na uczelni (mam jeszcze sporo materiału do ogarnięcia na jutro lecz mój mózg już ma dosyć). Przez uczelnie nie czytałam, a bez czytania nie ma recenzji. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie ponieważ przychodzę do Was z fantastyczną pozycją jeśli mowa o książkach obyczajowych tudzież romansiku, a mowa tutaj o "Słodycze i Łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości" autorstwa Tary Sivec.
Na samym początku może poznajmy głównych bohaterów, a mowa o Carterze i Claire - podczas zabawy akademickiej połączył ich przypadek, a piw-pong tylko przesądził sprawą, a dokładnie oboje pod wpływem alkoholu wylądowali w łóżku. Na domiar złego za wiele z tego nie wynieśli, a dla Claire był to pierwszy raz, który zakończył się dla niej mało przyjemnie - zaszła w ciąże. Ale żeby pech dziewczyny nie był za mały rano po incydencie uciekła z sypialni (wtedy bowiem nie widziała, że za dziewięć miesięcy zostanie mamą) i nawet nie wiedziała jak jej "ukochany na jedną noc" miał na imię, a o nazwisku już nie wspomnę i było tak w drugą stronę.
Oboje siebie szukali ale przez pięć lat się nie znaleźli, aż do momentu gdy Carter wparował do baru w którym pracowała Claire - on jej nie pamiętał (a raczej nie pamiętał twarzy dziewczyny, która pachniała czekoladą i straciła z nim dziewictwo pięć lat temu) ona za to pamiętała go doskonale ponieważ w domu posiadała jego młodszą kopię, a mowa o Gavinie - poznajemy go gdy ma cztery lata, a zachowuje się jakby miał co najmniej dziesięć. Ma niewyparzony język ale nie da się go nie polubić.
Dodatkowo poza głównymi bohaterami poznajemy ich przyjaciół którzy są totalnie zwariowani i również nie da się ich nie lubić. Nie było bohatera, który mnie irytował, a to już duży sukces!
Jeśli mam być szczera dawno nie czytałam książki na której śmiałabym się aż tak bardzo - w niektórych momentach muszę przyznać książka jest lekko wulgarna ale tylko lekko i tylko w pewnych momentach ale humor jest tak fantastyczny, że przypadła mi do gustu od pierwszych stron i już jestem w trakcie czytania drugiej części (a powinnam się uczyć na kolokwium, brawo ja!) także za kilka dni powinna się pojawić recenzja drugiego tomu i daj Boże aby nie była ona gorsza ponieważ na chwilę obecną jest to najlepsza książka jaką przeczytałam w tym kończącym się roku.
Wracając do humoru w książce muszę ostrzec, że nie każdemu może się on spodobać bo wiadomo, każdy ma swój gust ale ja z ręką na sercu śmiałam się bardzo często.
Historia może nie jest jakaś bardzo oryginalna ale czytało się ją tak przyjemnie, że nie było momentu w którym się nudziłam, pochłonęłam ją raz dwa i tak jest z tomem drugim na chwilę obecną.
Podsumowując: Książka posiada dużo nietuzinkowego humoru (pierwszy raz zgadzam się z dopiskiem na okładce - tym razem to prawda, a nie naciągane dobre słowa!). Postacie są wielobarwne i bardzo przyjemne, każdy odnajdzie kogoś dla siebie. Historia może nie jest górnych lotów ale jest bardzo przyjemna jeśli mowa o romansie, a tym bardziej o obyczajówce.
Na samym początku może poznajmy głównych bohaterów, a mowa o Carterze i Claire - podczas zabawy akademickiej połączył ich przypadek, a piw-pong tylko przesądził sprawą, a dokładnie oboje pod wpływem alkoholu wylądowali w łóżku. Na domiar złego za wiele z tego nie wynieśli, a dla Claire był to pierwszy raz, który zakończył się dla niej mało przyjemnie - zaszła w ciąże. Ale żeby pech dziewczyny nie był za mały rano po incydencie uciekła z sypialni (wtedy bowiem nie widziała, że za dziewięć miesięcy zostanie mamą) i nawet nie wiedziała jak jej "ukochany na jedną noc" miał na imię, a o nazwisku już nie wspomnę i było tak w drugą stronę.
Oboje siebie szukali ale przez pięć lat się nie znaleźli, aż do momentu gdy Carter wparował do baru w którym pracowała Claire - on jej nie pamiętał (a raczej nie pamiętał twarzy dziewczyny, która pachniała czekoladą i straciła z nim dziewictwo pięć lat temu) ona za to pamiętała go doskonale ponieważ w domu posiadała jego młodszą kopię, a mowa o Gavinie - poznajemy go gdy ma cztery lata, a zachowuje się jakby miał co najmniej dziesięć. Ma niewyparzony język ale nie da się go nie polubić.
Dodatkowo poza głównymi bohaterami poznajemy ich przyjaciół którzy są totalnie zwariowani i również nie da się ich nie lubić. Nie było bohatera, który mnie irytował, a to już duży sukces!
Jak potoczą się dalsze losy Claire i Cartera? Czy mężczyzna dowie się, że ma syna? Czy stworzą rodzinę? Tego dowiecie się tradycyjnie po zapoznaniu z książką.
Jeśli mam być szczera dawno nie czytałam książki na której śmiałabym się aż tak bardzo - w niektórych momentach muszę przyznać książka jest lekko wulgarna ale tylko lekko i tylko w pewnych momentach ale humor jest tak fantastyczny, że przypadła mi do gustu od pierwszych stron i już jestem w trakcie czytania drugiej części (a powinnam się uczyć na kolokwium, brawo ja!) także za kilka dni powinna się pojawić recenzja drugiego tomu i daj Boże aby nie była ona gorsza ponieważ na chwilę obecną jest to najlepsza książka jaką przeczytałam w tym kończącym się roku.
Wracając do humoru w książce muszę ostrzec, że nie każdemu może się on spodobać bo wiadomo, każdy ma swój gust ale ja z ręką na sercu śmiałam się bardzo często.
Historia może nie jest jakaś bardzo oryginalna ale czytało się ją tak przyjemnie, że nie było momentu w którym się nudziłam, pochłonęłam ją raz dwa i tak jest z tomem drugim na chwilę obecną.
Podsumowując: Książka posiada dużo nietuzinkowego humoru (pierwszy raz zgadzam się z dopiskiem na okładce - tym razem to prawda, a nie naciągane dobre słowa!). Postacie są wielobarwne i bardzo przyjemne, każdy odnajdzie kogoś dla siebie. Historia może nie jest górnych lotów ale jest bardzo przyjemna jeśli mowa o romansie, a tym bardziej o obyczajówce.
Czyli w skrócie gorąco polecam, każdemu kto lubi taki gatunek ewentualnie szuka czegoś przy czym będzie miał okazje się pośmiać.
Ogólna Ocena: 9/10
Ogólna Ocena: 9/10
Cieszę się, że książka podobała Ci się. Ja jednak nie przybliżę sobie jej znajomości. Jakoś nie czuję by była w moim typie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Zaintrygowałaś mnie tą książką, muszę ją poznać :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą historią, zapisuję sobie! Pozdrawiam ucztadladuszy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po obyczajówki czy romanse, ale ta brzmi intrygująco ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja ;)
Tytuł nic mi nie mówi, ale po przeczytaniu całej recenzji mam wrażenie, że ja czytałam. Z samej ciekawości z pewnością poszukam jej.
OdpowiedzUsuńNieee, to akurat nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńChoć wydaje się interesująca, pewnie po nią nie sięgnę :(
OdpowiedzUsuńBędę o niej pamiętać, gdy najdzie mnie ochota na coś lekkiego i zabawnego :-)
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl po przeczytaniu recenzji: CHCE! Muszę ją mieć, jestem tak ciekawa, że aż ojej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Sara z Pełna kulturka
Ooo ciekawa historia, mam ochotę sama sprawdzić tę książkę :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Ciekawe, ciekawe chociaż chyba odpuszczę :P
OdpowiedzUsuńKiedyś nałogowo czytałam obyczajówki z romansem, teraz fanastyka. Może kiedyś wrócę do tej literatury ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń